Oj, panie doktorze…
21.10.2008
Lem był z wykształcenia lekarzem, i motywy medyczne nierzadko przejawiają się w jego twórczości.
Na zbliżającym się do Kwinty „Hermesie” Steergard budzi Gerberta z embrionacji (miał Gerbert być obudzony jako pierwszy przez automaty, ale te, jak to u Lema, na styku z człowiekiem ciut zawiodły). Proponuje mu „diadochokynesis”, na co Gerbert zamyka oczy i dotyka ręką czubka nosa.
Próba „palec-nos”, którą wykonuje Gerbert, należy do repertuaru podstawowych testów neurologicznych. Jest jednak czym innym niż diadochokineza, inny test neurologiczny, polegający na szybkim wykonywaniu ruchów naprzemiennych, np. zginania i prostowania kończyny, lub jej odwracania i nawracania.
Czyżby doktor Lem trochę zapomniał, czego go we Lwowie i na UJocie uczyli?
Chyba, że to miał być taki lekarski insider joke miedzy Gerbertem a Steergardem: Gerbert pokazał nie tylko sprawność układu ruchowego, ale i umysłu, wykonując inny test, niż go poproszono.
Wydawnictwo Literackie 1987
9.1.2009 at 12:32
Hm, we Lwowie Lem studiowal dwa semestry. A dokladnie do czerwca 1941 roku. I jeszcze jeden semestr na przelomie 1945/46.
Neurologia pojawia sie jednak jako nauka kliniczna dopiero w pozniejszym przebiegu studiow.
Czyli – obawiam sie – jesli zapomnial to raczej tego czego nauczono go w Krakowie.
Nie chce sie czepiac ale tak mi sie jakos skojarzylo. Skoro juz mowa o bledach ;-)
9.1.2009 at 13:37
Twój wywód rzeczywiście wskazuje bardziej na Kraków, jako miasto w którym niestarannie uczą medycyny ;-).
Leniwym będąc nie prześledziłem programu ówczesnych studiów medycznych i napisałem defensywnie: „we Lwowie i na UJocie”, UJotem określając krakowską uczelnię. I należało napisać „we Lwowie LUB na UJocie”.